Zauważyłem, że coraz więcej kierowców w miastach korzysta z tzw. „triku na bułkę” w parkomatach, aby uniknąć opłat za postój. To mnie zastanawia, czy to tylko sprytne obejście przepisów, czy może pewien rodzaj innowacji w miejskim parkowaniu? Z jednej strony, rozumiem potrzebę oszczędzania, zwłaszcza w czasach drożyzny, ale z drugiej, obawiam się, że takie praktyki mogą prowadzić do większych problemów z parkowaniem i kontrolą. Jakie macie zdanie na ten temat? Czy to uczciwe wykorzystanie luk w systemie, czy jednak nadużycie?